|
2005-01-21HARDY GREYS MEETING 2004
Dopisały również ryby, jedynie pogoda zawiodła w dniu zawodów. Same zawody rozgrywane były w iście towarzyskiej atmosferze i nie miały znamion wyścigu szczurów, z czego wszyscy uczestnicy byli bardzo zadowoleni.
Wszyscy uczestnicy a było nas około 30stu otrzymali sympatyczne upominki a zwycięzcy atrakcyjne i cenne nagrody.
Beato Wojtku dziękujemy było extra i już czekamy na przyszłoroczną imprezę.
Wędkowanie
dzień I piątek 8 października
Przyjechałem na łowisko około godziny 12 i wędkowałem prawie do 17.
Woda mimo że niska nie była klarowna (San przed elektrownią był podniesiony i mętny prawdopodobnie w Myczkowcach wierzchem upuszczali wodę).
Pogoda jak na październik letnia bo temperatura około 20 stopni co pozwoliło cały czas wędkować w koszulce z krótkim rękawkiem.
Bez chmurne niebo i słońce oraz żółknące i brązowiejące liście a wszystko to podwojone przez obicie w Sanie dawało niesamowity efekt wizualny. Żałuję że nie miałem tego dnia aparatu ze sobą. Naiwny, miałem nadzieję że pogoda się utrzyma przez następne dni.
Wędkowałem tego dnia poniżej pierwszej wyspy. Stosowałem 3 metody połowu: sucha mucha, lekka nimfa podpowierzchniowa, i dolna nimfa.
W miejscach gdzie woda płynęła najszybciej bardzo skuteczna była lekka nimfa prowadzona pod powierzchnią i w pół wody.Niestety częściej atakowały ja pstrągi niż lipienie. Stosowałem nimfki na haczykach #18 wykonanych z quila lub sterówki bażanta. Równie skuteczne były te z koralikiem złotym jak i bez niego. Najlepsze efekty miałem jednak na suchą muchę, głównie w chwilach wylotu jęteczki. Przetestowałem 9 wzorów much na haczykach od #20 nawet do #14 i tylko na jedną nie udało mi się złowić miarowej ryby. Być może dla tego że łowiłem na sfalowanej wodzie gdzie ryby mają większy problem z dokładną obserwacją muchy. Możliwe że gdybym łowił na płani moje muszki okazały by się mniej skuteczne. Najmniej skuteczna okazała się w tych warunkach dolna nimfa na którą złowiłem tylko 1 miarowego lipienia na wszystkich 15.
Dzień II sobota 9 października (zawody)
To dzień pod znakiem deszczu zaczęło padać już w środku nocy, padało cały dzień na przemian mżawka z ulewą, skończyło dopiero późnym wieczorem.
Tego dnia wędkowałem na końcu płani poniżej linii wysokiego napięcia i na Eldorado. Tak jak przypuszczałem moje suche muszki które skuteczne były wczoraj z sfalowanej wodzie nie wzbudzały zachwytu na płani. Było zimno i rójka jętki nie była zbyt intensywna (poza krótkim okresem około 14 gdy woda się wręcz zagotowała). Na gładkiej wodzie udało mi się skusić tylko dwie rybki ponad 30cm mimo iż widziałem sporo osobników które się podnosiły i zawracały śmiejąc się z mojej muchy i ze mnie. Zszedłem wiec z płani niżej szukając szczęścia w przelewach i w dołkach za nimi. W takich warunkach pogodowych gdy wszystko jest mokre, "sucha mucha" jest sucha tylko z nazwy już w czasie wiązania jej mokrymi rękami do przyponu zostaje pozbawiona swoich atrybutów suchości. Mimo to właśnie "sucha mucha" znów była najskuteczniejszą bronią na lipienia. W czasie tej intensywniejszej rójki łowiłem na muchę ukręconą na haczyku #20 z ogonkiem z koguta tułowiem z oliwkowego jedwabiu i skrzydełkami z naturalnego CDC bez jeżynki. Gry rójka wygasła i nie było widać żerowania powierzchniowego a czysta woda płynęła już tylko środkiem Sanu skuteczny okazał się kiełżyk #16 prowadzony wolno i przy dnie na granicy czystej i mętnej wody. W ciągu 5 godzin wędkowania złowiłem 11 lipieni w granicach 31-36cm. 5 na suchą, 4 na kiełżyka i 2 na lekka nimfkę.
Dzień III niedziela 10 października
Dzień wyjazdu więc wędkowanie był krótkie ale intensywne.
Dzień bez deszczu ale pochmurny (wszystkie zdjęcia są zrobione właśnie w ten dzień) słońce próbowało się przebijać przez chmury ale mu się nie udawało. Łowiłem na pierwszym "garbie" poniżej początku łowiska w Zwierzyniu. zacząłem od lekkich nimfek ale widząc oczkujące lipienie i brak reakcji na moje muszki przestawiłem się na "suchara". Do żyłki o średnicy 0.14 dowiązałem jętkę z CDC i tułowiu z oliwkowego pióra gęsi na ogromnym haku #14. Wydawała mi się za duża jak na San i myślałem że za chwilkę będę musiał ją zmienić z powodu braku brań. Ale tego nie zrobiłem. Z jednego punktu, nie ruszając się na krok złowiłem na nią 12 miarowych ryb! Wszystkie (prawie)lipienie, które zaobserwowałem, że wychodzą do powierzchni udało mi się sprowokować do ataku. Czasami wystarczył tylko 1 rzut czasami trzeba było 15 razy ponawiać prowadzenie muchy tą samą trasą. Nie udało mi się sprowokować tylko 2 ryb które stały tuż przy moich nogach i kilku takich które trzeba było sięgnąć sznurem ponad 12m który szarpany przez prądy szybko ściągał muchę. W końcu tułowik muchy nie wytrzymał.
Refleksja
Czy jest jeszcze gdzieś takie miejsce w Polsce gdzie można złowić tyle miarowych lipieni w tak krótkim czasie stojąc w jednym miejscu???
Dla mnie osobiście i wszystkich z którymi wymieniałem opinię na ten temat łowisko specjalne San Zwierzyń Hoczewka jest po prostu REWELACJĄ.
Brawo!!! Panie Piotrze Brawo i Dzięki!! Jeśli będzie Pan kiedyś potrzebował pomocy w obronie tego łowiska może Pan na mnie liczyć.
Szerszeń
|
|